Przewozy Regionalne kończą rok z kiepskim bilansem. Zero zakupów i modernizacji

Z szumnych zapowiedzi obecnego prezesa PrzewozówRegionalnych Krzysztofa Zgorzelskiego wyszła kompletna klapa. Oprócz cięcia,przeważnie na oślep, tego co się da i gdzie się da, przewoźnik ten nie realizujeżadnej strategii taborowej. Gdyby nie zakupy marszałków sytuacja taborowaPrzewozów Regionalnych byłaby tragiczna. Co najciekawsze w spółce nikt nicsobie z tego nie robi. W sumie nie ma się co dziwić, bo organizatorzypublicznego transportu zbiorowego niespecjalnie ani wymagają odpowiedniegotaboru, albo dostarczają go sami, albo przymykają oczy nad „wyczynami”Przewozów Regionalnych nie naliczając albo nie egzekwując kar umownych.

Nic zatem dziwnego, że Przewozy Regionalne popadły w marazmzaprzestając nawet modernizowania jednostek EN57, bo takimi głównie dysponują.Ostatni wyremontowany skład przewoźnika na tory wyjechał w 2018 roku. Wkończących się 12 miesiącach Przewozy Regionalne nie wzbogaciły się już o żadenzmodernizowany, a tym bardziej nowy skład. Jak na największego i najlepszego przewoźnikaw kraju wynik nieco kompromitujący.

Dla równowagi natomiast można wyliczać spektakularne sukcesyPrzewozów Regionalnych w kasowaniu taboru, na czele z pocięciem ED73, którymiał zostać zabytkiem. Nie zdążył, bo zanim podjęto jakiekolwiek działania wtym kierunku, została z niego już tylko kupa złomu. Szkoda że takiego tempaprezes Zgorzelski nie narzucił przy kupowaniu bądź modernizowaniu pociągów.

I przypomnijmy co deklarowano w 2017 roku na hucznejkonferencji w 2017 roku na gdańskich targach, kiedy to prezentowana byłastrategia taborowa Przewozów Regionalnych. Otóż podano, że celem jestodmłodzenie taboru, a spółka chce pozyskać 238 ezt-ów, aby móc konkurować naotwartym rynku. Takie deklaracje padły z ust ówczesnego i obecnego (!) szefaPrzewozów Regionalnych Krzysztofa Zgorzelskiego.  

„